Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez NNNdanuta
-
Dość mam Chciałam się poskarżyć, ale chyba na tym skończę ... Byle do przodu bo kuźwa jestem zmęczona
-
Witam Miłego dnia szybko mówię bo co zacznę tu pisać to coś mi przerwie Buziaki
-
Nóżkę widziałam i jestem przekonana, że sama jej pomogłaś tak wyglądać Nie wiem jak byś się czuła jak by to wtedy była cewka moczowa
-
W trawie mnie żadna franca z rodziny kleszczy nie dopadła, a pod drzewami i owszem I to jest kwestia ostatnich pięciu lat bo wcześniej mogłam sobie siedzieć i w trawie i w krzaczorach i w lesie, i nic takiego się do mnie nie garnęło. Ostatnie grzybobranie moje też skończyło się tym, że przyszłam z takim pasożytem w prawym biodrze, pomimo, że byłam wypsikana jakimś antykleszczem od stóp do głów Ale pierwszego z tej okropnej serii to wyrywałam z cewki moczowej.., ciekawam czy po takim wkleszczeniu byłabyś dalej taka odważna ... Moja fobia niestety rośnie, im dalej od tego zdarzenia tym gorzej na to robactwo reaguję
-
To niby tak właściwie, ale te ludzie od grzybków to serdeczni znajomi lub jedząca grzybki rodzina Teściowa i mama moja zawsze dostawały suszone grzyby do wigilijnych uszek i na pierogi z kapustą i grzybami, żeby same kupować nie musiały I ja się doczekałam, choć w tym roku na grzybach nie byłam to spory woreczek suszonych grzybów dostałam od mojej córki Mam taką fobie kleszczową, że nie wiem czy jeszcze odpowiem na zew lasu
-
Ja tam bym się nawet z 10 kłębkami włóczki do lasu nie wybrała Doszłam do tego, że nie gubię się na prostej drodze , ale las do prostych dróg nie należy
-
U mnie to się lubi zbierać i to nawet bardzo, ale nie bardzo lubi się jeść To też jakieś uchynięcie Przy tym jeszcze trzeba narobić się przy obróbce żeby wszystko poszło grzecznie do ludzi bo do ludzi idą gotowce
-
Czy Ty po tym grzybobraniu nie każesz mu przypadkiem pomagać tych grzybów czyścić ??? Mój syn po ostatnim grzybobraniu z córką zostawił u niej połowę tych darów natury bo on nie wiedział, że to aż tyle roboty przy ich obrabianiu
-
Co wam powiem to wam powiem... Fachowca trzeba szanować Z uśmiechem przywitać gdy zjawia się w pracy dobrze po 9-tej, cierpliwie odczekać wszystkie rozmowy telefoniczne, o 12-tej podać kawkę pitą z namaszczenie. Obiad był na 14-tą minut 30, po obiedzie herbatka poobiednia z omówieniem prac jutrzejszych, a o 15,30 było - no to do jutra ! Dobrze, że jestem opiekunką i nic co ludzkie nie jest mi obce bo chyba normalnie powinnam go zamordować
-
To było dawno temu, piłam niewiele a jeszcze zapobiegawczo pożarłam ze 30 witamin B (ponoć dobre na mocną głowę) i nie mogę przypomnieć sobie czy my w ogóle poszliśmy na te grzyby, czy tylko w tej sypialce spędziliśmy dzień i dwie noce Tak tego grzybobrania nie pamiętam jakby go w ogóle nie było
-
U nas w zakładzie pracy (jak byłam piękna i młoda) wzięliśmy sypialny wagon, który odczepiono na bocznicy jakiegoś grzyborodnego terenu Za bilet służyła półlitrówka, ale okazało się, że tylko ja i moja kumpela poszłyśmy po taniości i z jedną flaszką (po jednej) się pokazałyśmy Rekordzista miał flaszek kilkanaście, co nie zagwarantowało dostatku. Działo się i to pamiętam Główna księgowa przez szczekaczkę wagonową o trzeciej w nocy szukała tych, którym jakieś procenty jeszcze zostały... dobrze, że to już było na powrocie Acha, jakimś cudem z tego grzybobrania wróciliśmy wszyscy
-
Wiatr i kamień to jeden pies Widzę, że polecasz homeopatię
-
Jestem na etapie porannego snucia, a Ty (ponoć przyjaciółka) robisz mi test na inteligencję Teraz szukam wszelkich nazw kanap i foteli zamiast wziąć się za jakąś robotę Myślę, że to będzie koniec z remontem a dla mnie zostanie ewentualnie renowacja różnego typu antyków, ale to ponoć przyjemność jak mówi @Blondi
-
WitamNocy nie pamiętam, czyli chyba dobrze spałam tak dobrze, że przewiduję dłuższe niż normalnie budzenie. Jedną kawę stawiającą na nogi już wypiłam.., czas na kolejną. Dobrze, że fachowiec przybędzie kole 9-tej to może uda mi się rozruszać Babiego lata ciąg dalszy i mogło by tak być do wiosny Miłego dzionka i buziaki P.S. "Wpadłam" na zapobieganie demencji Przeglądam latami gromadzone dobra wszelkie, a też latami leżakujące po kontach i mam tak: -to z Oberkochen, to z Much, to z Achorn a to z Tubingen i tak dalej... i mam apaszkę jedwabną, tylko nie wiem skąd Jak wypierdzielę na śmieci to nie będę mała dziury w pamięci
-
Jesuuu, zmęczona jestem jak to na urlopie znaczy się w domu. Chciałam odpocząć przy lapku, ale tu mam tylko opornego na szybkość, jeszcze chwilka i jakieś ciśnienie mi podniesie... Fachowca mam, więc może wreszcie skończę remont, ale na zlecenie to chyba na czworakach pojadę... Buziaki i śpijcie dobrze
-
Witam.., znowu mnie gdzieś gna i trzeba się przebazować, ale jeszcze chwila a utkwię w jednym miejscu na zleceniu Byle do przodu … i buziaki
-
Niedziela dziś, koty nie wiedzą o tym i pobudkę zrobiły mi przed 5-tą Psy mają więcej szacunku dla swoich właścicieli, a jest tu ich pełno, bo na dworze jeszcze żadnego czworonoga wyprowadzającego właściciela na przymusowy spacer Miłego dzionka i buziaki
-
System edukacji i to od wczesnych lat w De gwarantuje, że żadnemu obywatelowi nie przyjdzie do głowy po poradę lekarską zwrócić się do szewca, czy własnej pomocy domowej. W klasach 1-3 już ukierunkowuje się ich do bycia specjalistami w jakiejś dziedzinie, w zależności od ich możliwości intelektualnych i ich drogi się rozchodzą. Ich system edukacji gwarantuje rozdzielenie informacyjne już w wieku 9 lat. W Polsce jesteśmy wielofunkcyjni a stan determinacji, czy wewnętrzny zew potrafi nawet z szewca zrobić specjalistę w dziedzinie paramedycznej czy innej niż zawód wyuczony… Przez dziesięciolecia byliśmy też spajani szkołą ośmioletnią, która zapewniła nam trwałą bazę porozumienia (ten sam poziom informacji). Mamy wielu samouków i my nie wykluczamy tego, że człowiek sam się edukujący (poszukujący) nie mam nam czegoś do zaoferowania (informacji, wiedzy, pomocy). W De tego nie ma, dlatego podopieczny, czy jego rodzina nie będą słuchali własnej pomocy domowej w kwestii leczenia i specjalistycznej opieki bo dla nich ta grupa społeczna takich informacji po prostu nie ma i jest niewiarygodna. Pamiętam wyraz rozbawienia rodziny na jednej z miejscówek gdy zakwestionowałam sposób w jaki prowadzono "rehabilitację" mojego pdp z demencją i Parkinsonem. Po tym przestałam być wyrywna, choć nie znaczy, że nie zagotuję się w sobie jak widzę absurd. Najtrudniej mi gdy pdp przechodzi w fazę bólową, a wszystko wlecze się z niemiecką flegmą... I też bym sobie nie życzyła żeby jakaś opiekunka zabawiała się w lekarza, lub mieszała w głowie komuś z moich bliskich)))
-
Tak czytam te ostatnie strony poskarżyjek i dylematy @sayonara 52 i doszłam do takich wniosków: - w De musimy posiadać świadomość, którą nazwałabym "świadomością kołatki" Kołatka jest na zewnątrz !!!, więc wyłączamy naszą wewnętrzna kołatkę jaką jest nasze serce, często głupiutkie bo przepełnione własnym widzimisię. Nie jesteśmy tam osobami decyzyjnymi, lecz pracobiorcami i mamy działać zgodnie z tym czego od nas się oczekuje, więc własne doświadczenia i znajomość rzeczy możemy spokojnie wrzucić do przysłowiowego kosza, chyba że mamy niemiecki papier na nie lub ktoś chce abyśmy wykorzystali własne doświadczenie i umiejętności. Opieka w Niemczech jest inna i tam nie ma działania wbrew woli objętych opieką medyczną. , więc pacjent zgadza się na proponowane leczenie lub wypisują go do domu. My z kolei albo zgadzamy się z tym czego od nas się wymaga, i oczekuje bez naruszania zakresu czynności, albo zmieniamy adres. Trzeba też wziąć pod uwagę nasze własne umiejętności bo one są tak różne jak proponowane diety dla podopiecznej Sayonara. W domu miałam alergików pokarmowych (ale nim to wykryto wszystko traktowane było jako zatrucia pokarmowe) i karmienie przy biegunkach i odwodnieniu jakby wiem i było różne częstokroć od tu proponowanego przez nasze koleżanki... co i tak nie ma żadnego znaczenia przy woli podopiecznej, która zje tylko to co chce, a nie to co powinna. Dlatego kołatkę na zewnątrz i robię to czego ode mnie oczekują, a jeżeli to mocno zaburza moją wizję opieki i nie jestem wstanie pogodzić tego z własnym sumieniem to zmieniam miejscówkę... Trzeba mieć ciągle w pamięci, że działanie systemu opieki medycznej w Niemczech jest inne, a my nie jesteśmy od tego aby zmieniać ich prawo czy je krytykować oburzając się na nie ))))
-
Po ostatniej miejscówce to mam jeszcze niejakie uczucie pobrudzenia, ale znalazłam już na to jakieś "mydełko" Teraz mam wyostrzony zmysł wstrętu, więc wiem jak się trzymać z daleka od takich adresów Ciężką mamy tą robotę, jakoś tak mocno powiązaną ze ślepym losem, czy trafem Jedziesz i nigdy nie wiesz w co się wpakujesz i jakim kosztem dasz sobie z tym radę
-
Cieszę się bardzo
-
Za mną już druga kawa Znowu robię za niańkę dla kotów, ale wstałam przed nimi. We Wrocławiu już drugi tydzień babiego lata, pogoda wręcz idealna, ale reszta taka sobie.., dlatego byle do przodu Miłego dzionka i buziaki na nadchodzący dzień
-
Dobry wieczór Wam bo na "śpijcie dobrze" to trochę za wcześnie Miłego weekendu i byle do przodu... jednocześnie
-
Salazar, ja bardzo chętnie, a nawet z wielką radością , ale nie znam realiów tego zlecenia … Wszystko może być tak jak napisałam Basiaim. Ale zawsze chętnie się z Tobą zobaczę.., może być Germering jeżeli nici wyjdą z Marienplatzu
-
Witam serdecznie Urlop wiadomo kiedyś się kończy … Busa mam zarezerwowanego na 04.11. do 82110 Germering.., jest tam może kto ? Po doświadczeniach na ostatnim adresie dostałam jakiś lęków przedwyjazdowych i przy poszukiwaniu nowego miejsca prawie przestałam sypiać, co do mnie niepodobne Takich lęków dostałam, że o mało nie zmieniłam firmy .., już w innej zdałam egzamin z języka. Wreszcie powiedziałam, że ja mam czas i żadnego noża na gardle, i pojadę ale tylko jako gospodyni domowa i na krótko ... z opcją przedłużenia bo ostatnie zlecenie bardzo wyostrzyło moje zmysły. I to zlecenie w Germering ponoć takie jest, tzn. głównie pomoc domowa oczywiście pożyjemy.., zobaczymy Na razie pozdrawiam Was serdecznie i do "zobaczyska"