Basiaim

Tutaj rodzina wyraźnie powiedziała, że płacą te dni podwójnie- mnie i zmienniczce. Podobnie było, jak ja przyjechałam tu pierwszy raz, byłyśmy we dwie półtora dnia. Wczoraj rodzina apelowała do koordynatorki, zeby coś z tym zrobić... Zrobili- telefon do mnie, że mam dłużej zostać. Niestety, mam bilet na pociag już kupiony, przekładać tego nie będę.

Dzień dobry się z Wami. Ostatnie dni szybko lecą. Dziadek jeszcze nie wie, że ja wyjeżdżam, a co gorsze- nie wie, ze zmieni mnie nowa osoba. Jutro ma się dowiedzieć. On silnie przejmujący jest, mimo że umysłowo w pełni sprawny, za bardzo potem wszystko przeżywa, nie śpi w nocy itp..itd... Troszkę problem jest, bo rodzina apelowała, by zmienniczka przyjechała wcześniej, żeby była ze mną co najmniej 1 pełny dzień, podpatrywała, poznała wszystko w praktyce. Okazało się, że przyjedzie w piątek późnym wieczorem, gdy dziadek już śpi (od 18:30), a ja w sobotę o 12 mam pociąg, na który około 11 już muszę wyjechać. Nie mój to niby problem, ale dla reszty stres.

Cieszę się, że masz o mnie takie dobre zdanie Mam podpowiadaczy

Wersja pierwsza - " *** się" Zedytowałam, bo mi podpowiedziano podstawową wersję.

Ficken to pieprzyć. Gefickt - spieprzony? Mam nadzieję, ze mnie nie zbanują za przekleństwa.

Słodziak

"Moja" wredna Helga pleśń ściagała z żarcia i jadła dalej

Tak, niedzielę jeszcze całą przeleżał w łóżku. A wczoraj już było w porządku. Nawet o jedzenie się upominał, bo ja mu ostrożnie, delikatne dawkowałam

Dzień dobry się z Wami. Spać nie mogę ostatnio. Męczyłam się do późna w nocy, a rano już koło 4 nie spałam. Ptaszki ćwierkają...nie...nie chcę narzekac, że za głośno. Jeszcze 4,5 dnia!!!!

W dodatku ta niemoc, bo daleko. Życzę szybkiego wyzdrowienia rodzince

Widziałam ją w zeszłym roku na żywo. Okropieństwo. Kiedyś piękna kobieta. Nie potrafi się z godnością zestarzeć.

Mam tak samo. Mieszkam w Pl w ścisłym centrum dużego miasta. Niby tęsknię do ciszy, ogrodu, ale wystarczy kilka dni i mnie nosi. Po prostu się duszę. Tutaj spacer z zaglądaniem sąsiadom w podwórka. Raz w tygodniu mam dzień wolny, jadę wtedy do dużego miasta i napawam się spalinami,widokiem ludzi...wracam z bólem głowy i w kolejnym tygodniu znów jadę Ostatnio trafiam ciągle na zadupia, ale za to miejsca pracy dobre...Coś za coś...

@Radek50 wszystkiego najlepszego!

Dzień dobry się z Wami Ostatnia prosta przede mną!

Przy mojej zmienniczce miał taki właśnie atak- kamienie w woreczku. Syn, który tu mieszka był wtedy przy tym, też teraz tak podejrzewał, ale pdp twierdził, ze to nie taki ból. Na razie jest w łóżku, odsypia noc. Twierdzi, że jest już ok.

Dzień dobry się z Wami po zarwanej nocy. Wieczorem wydawało się, że z pdp wszystko już ok. Poszłam spać też. Obudziłam się po 2, bo jęczał, stękał, ale w półśnie. Sypialnię mam koło jego, więc to wszystko słyszę.Nie spałam... Przed 4 woła mnie, idę...a on w poprzek łóżka, kołdra z kocem na ziemi. Siku musi, oczywiście- sam nie może. Wykonane, łóżko poprawione, barierka w górę i ja tez do wyra. Zasnęłam gdzieś po 5, a przed 7 już pobudka, bo on wieder muss. Załatwione, ja już po spaniu. Ogarnęłam się, włączyłam ekspres. A dziadek, że nie wstaje, że słaby. I znowu wymiotował (po dwóch łykach wody). Jest teraz w łóżku, drzemie. Nie wiem, czy to strucie, czy może wirus jakiś.... Albo przypadkiem podsłyszał, że ja już na "wylocie" i tak przeżywa (bo zmiany on strasznie nerwowo odreagowuje).

A tak poza tym, to nie mam tu ani coli, ani wódki, ani nawet sody

He he he..może jest na forum, a ja myślę że śpi

Te niemieckie babki mają takie hazardowe ciągoty. Jak byłam u 100-latka,to grałam z nim w Halmę albo SkipBo. Z umiarem- 3 partyjki dziennie, by był zwycięzca. Natomiast, jak przyjeżdżała jego przyjaciółka, to co rusz tylko by grała. Po kolacji zawsze odmeldowywałam się do siebie. Przy niej zawsze był "problem".

Myślę, że to po owocach. Były bez skórek, umyte, ale może za bardzo spryskane. Od jakichś 45 minut jest spokój, śpi...oby tak przez noc. Nocne wstawanie to coś, czego w tej pracy unikam.

Też tak o nim zawsze myślę

Ech...... Mój pdp się czymś struł. Zachodzę w głowę, co to mogło być, bo jedliśmy to samo, mi nic nie jest, a on od popołudnia leży. Jedynie owoce jadł beze mnie. Wymioty, dreszcze....niedobrze. Najgorsze jest to, że on w takich sytuacjach robi się strasznie "niezaradny". Woła co chwilę, po byle pierdołę- a to za zimno, a to za ciepło (po dołożeniu koca), a to musi pipi (choć ma przy łóżku "kaczkę", z której sam korzysta). Ciężko widzę dzisiejszą nockę...chyba zaraz pójdę się wyspać na "zaś".

Niekoniecznie. Zdarzyło mi się na już korzystać z wizyty u specjalisty. A raz nawet bez skierowania, własnie u okulisty. Może mam więcej szczęścia?

Parę razy, jak musiałam skierowanie np. na cito, to szłam do lekarza, który akuratnie przyjmował. Ale to już na przyszłość, bo widzę, że sobie poradziłaś. Nie trzyj tego oka, nie rób nic na własną rękę, a tym bardziej leki, które komuś innemu pomogły.

Łączę się w bólu. Nic mnie tak nie wyprowadza z równowagi, jak mlaskanie, cmokanie. Tutejszy pdp raczej przy jedzeniu nie mlaska, zresztą mi to loto, bo nie jadamy wspólnie. Natomiast, często w trakcie jedzenia, czy tuż po musi do klo, gdzie go muszę dowieźć....i tu przy akompaniamencie własnie cmokania, mlaskania....Mam ochotę natrzaskać mu po głowie.