B.... ............ ..ę

Anioł nie kobita ...też

Dzień dobry ..... Dziś ostatni dzień urlopu u syna - jutro wyjazd , powrót do siebie ...i żeby nie wiem co tak musi już być ....Syneczek szykuje się na wyjazd do stolycy ...ja odmówiłam wycieczki ze względu na mój późnojesienny a nie zimowy przyodziewek wierzchni . Nie będę marzła , posiedzę sama w domu ...Jutro jadę ...zostanie mi 10 dni urlopu , który zapewne skrzętnie wykorzystam ....zaszaleję , że hej . Powiem krótko : ja pier...dziuuuuuu ! Miłego dnia

Nie pomyślałam a masz rację

W sypialni...w łóżku . Przecież nie na podłodze

Właśnie ronię łzy

Usiąść i płakać ?

Aaaaaaa ! To o to biegało ....aaaa !

Jest , ale przez duże " P "

Mój boszszeeee . Idzie się pochlastać

@Darekr ...teraz sobie pierdyknij piwo . Na wyluzowanie

Nie wątpię , że też

Nie bądź taki skromny . Taka lasencja jaką jest twoja żona szaraczka by nie chciała

Cały czas się modlę .Duszuję też

Pomódl się ...albo wyduszuj

Ja . Tylko dla zmylenia przeciwnika dodałam w swoich papierach sobie dychę

@awe59 ...z tym " w pełni władz umysłowych " to chyba ciutkę przesadziłaś ?

Opiekowałam się obiema mamami - moją i męża . Najpierw była moja teściowa do opieki . Dojeżdżałam do niej , do sąsiedniego miasta ( ok.16km ) 3 x w tygodniu a w międzyczasie moje dzieci . W końcu mi to zbrzydło , bo miejski autobus jechał sobie na okrętkę ok . 40 min....czas z dojściem spokojnie na przystanek zajmował mi następne 10 - 15 minut . Godzinę siedziałam z mamą i czas było się zwijać....to były w sumie dobre 3 godziny na taki jeden wypad ukradzione z danego dnia . Zbuntowałam się i postraszyłam , że będę przyjeżdżała raz w tygodniu . Poskutkowało ...zgodziła się w końcu przyjechać na stałe do nas . Chorowała na Parkinsona ...była niewidoma przez ostatnie kilka lat życia . Niestety u nas była tylko ok. 8 miesięcy ...ostatnich . Jakiś rok , półtora przerwy i opieki stałej zaczęła wymagać moja mama . Mimo , że mieszkałyśmy niedaleko ...(800m ?) pomału stawało to się problemem , był strach o bezpieczeństwo , bo oprócz wielu chorób ( serce, ciśnienie , cukrzyca , rak żołądka i jeszczeeee ...) też przez ostatnie lata była niewidoma ...i trwało to pięć lat ....pięć lat wyjęte z mojego życia , bez urlopów , spokojnych nocy ...I gdyby czas dał się cofnąć , chociaż wiem jak wtedy to wszystko wyglądało .... to samo zrobiłabym i dziś ... Moje dzieci maja zapowiedziane już dawno temu , że gdyby ze mną coś zaczęło się dziać , nie będę dawała sobie rady sama ze sobą - wtedy mają oddać mnie do domu opieki . Ja to ja , robiłam co uważałam za słuszne , że do mnie to należy , ale nie chcę , żeby moje dzieci były kiedyś uwiązane ze mną i koniec .

Łeee...myślałam , że sentyment jakiś Tobą kierował ...Nikomu nie gadaj , ale ja dzisiaj patrzyłam na " zdążyłaś " , które napisałam przez " rz " i zastanawiałam się , dlaczego podkreśliło mi się czerwonym wężykiem ... Na obiad / na specjalne życzenie mojej Zosieńki / pampuchy i jakiś gulasz . Teraz pampuchy a kiedyś , dawno temu można było nazywać " kluski na firance " i też smaczne były

Jak dziadek mówi , że smaczne to musi tak jest . Widocznie nie jest uczulony na laktozę , ale dlaczemu " maślanka " przez duże "m "