Noo...teraz mogę się na spokojnie przywitać
Dobry wieczór ....
Wczorajszą podróz zniosłam dość dobrze , ale trochę pietra miałam /miałyśmy ...we dwie , pierwsze pasażerki . Jadąc ode mnie S 8 w kierunku Sieradza ( 28 km ? ) przez ułamek sekundy przeleciało mi przed oczami moje życie . Jakiś idiota z naprzeciwka , na drodze pod lekką górkę wymijał ciężarówkę i w ostatniej chwili znalazł dla siebie miejsce . Nasz kierowca też na wszelki wypadek odbił lekko w prawo , żeby tamten miał więcej miejsca . To były dosłownie ze 3 metry przed nami ....Kierowcę mieliśmy bardzo dobrego i za jakieś kilkadziesiąt kilometrów zabraliśmy drugiego . Jechali na zmianę ...Gdzieś ponad 100 km po przekroczeniu granicy Pl / D spokojnie drzemałam i we śnie wyczułam , że kierowca nogę na hamulec położył ....znaczy się , że będzie jarane i już patrzałki miałam wielkości starej pięciozłotówki z rybakiem ...Myliłam się ździebko , bo przed naszym busikiem ujrzałam auto osobowe z zielonym pasem i napisem Zoll , czy coś na podób Zatrzymujący nas , bardzo mili ludzie ( )poprosili o nasze dokumenty ...popytali o papierosy , alkohol ( o ilości przewożone ) i proszę sobie wyobrazić , że po raz pierwszy odkąd na Dojczlandy jeżdżę poproszono MNIE o pokazanie bagażu . Oczywiście przezornie wskazałam mój duży kofer w którym to spoczywały regulaminowo dozwolone 4 sztangi cugasów . Jakoś zapomniałam powiedzieć , że na siedzeniu obok mnie mam jeszcze jedną , nie tak bardzo dużą torbę z laptopem ...jakimś piciem ...no i pozostałym drobnym , najpotrzebniejszym zaopatrzeniem . No qwa wyszło mi z głowy ...normalnie ...Podczas otwierania walizki zażartowałam , że majtki mam na wierzchu a wstydzę się ...Kuźwa jaja jak hełmy poniemieckie ...zollowiec nie uznał tego za żart i poprosił koleżankę , żeby w kofer luknęła ...Uffff...wszystko udało się jak trzeba ...ufffff ! ....Na tym parkingu staliśmy ponad godzinę . Podpadł jeden z kierowców ( na niego były dokumenty wyjazdu ) , bo na busa , którym jechaliśmy wystawione były jakieś niezapłacone mandaty . Na szczęście zollowcy nie zatracili resztek człowieczeństwa i po długim czasie oddali dokumenty , upomnieli tego kierowcę , dali druki na opłaty i zapowiedzieli , że szef busiarni ma wszystko uregulować . Dobrze , że to tylko tak się skończyło ...Zolle podczas tego naszego postoju sprawdzili kilka polskich aut ...sprawdzali wielkimi strzykawami nawet paliwo w ciężarówkach ...Tiaaa...dokładni może byli , ale ja wiem , że nie tak do końca . Oj , miałam duszę na ramieniu .Chyba więcej ryzykować , przesadzać ze sztangami nie będę ....ale tylko chyba