Dobry wieczor tym co na morzu i na ladzie, w przecudnej krainie DE i jeszcze piekniejszej Pl.
Po dniu pelnym wrazen padam na pysio, ale jak tu do Was nie zagladac?
To se ne da.
Moja Alutka od rana skarzyla sie na bol glowy. Odpuscilam jej spacer, co wcale nie bylo dobre, bo za goraco nie bylo, no ale...
Posiedzialam z nia, troche przymknela oko, ale jak tylko ruszylam sie do roboty potuptala za mna z niesmiertelnym pytaniem "czy moze mi pomoc". Nie odmawiam jej, wiec podzialalysmy. Najpierw porzadki, potem gotowanie. Alutka dzielnie ukladala, potem obrala fasolke, ziemniaki, pokroila pomidory.Juz w tym momencie byla do przebrania, ale robie to zwykle po obiedzie.
Zasiadlysmy do stolu, a Alutka za glowe sie chwyta i mowi , ze ja tak boli i nie bedzie jesc.
Oj, takie rzeczy to nie ze mna. Jak mozna nie zjesc mojego pysznego obiadku? Ale dzisiaj zadnej terapii nie bylo w planie, wiec niby dlaczego dziecko mialoby udawac?
Hm...
Wziela telefon i chciala do syna dzwonic. Cos tam wybierala a ja konsumowalam.Liczylam na to , ze jak smacznie bede mlaskac to sie jednakprzelamie. Guzik. Wypila tylko sok. Uparcie wybierala numer.Slyszalam katem ucha"nie ma takiego numeru", wiec sama wybralam cyferki. Nikt nie odebral. Drugi numer. Nikt nie odebral. Trzeci numer, glucho. Przekonalam Alutke, ze potrzebne jest lekarstwo i musimy jechac do lekarza. Przebralam ja, zatargalam do auta. Tym razem nawigacji udalo sie nawalic i wprowadzila mnie w slepa uliczke, ale sie nie poddalam. Dotarlam do doktora "Rybki" wraz z burza, ktora sie rozpetala w przyrodzie i za jej przykladem wzielam go szturmem. Panie cerberki krecily glowami, bo sroda, bo popoludnie wolne, ale Alutka zaraz dostala ataku dusznosci i doktorek przyplynal.
Alutce zmierzono cisnienie(170/90), pobrano krew i zrobiono EKG.
Doktorek psiknal jej cos pod jezyk i Alutka poweselala.
Na szczescie jak bylam u doktorka synek odebral i z "Rybka" porozmawial.
Nie byloby tak zle , ale EKG bylo nie teges.
Zdecydowali z synkiem, ze posla ja na urlop do szpitala. Fajnie. Cerberki zajely sie drukowaniem dokumentow, ja probowalam doktorka pogonic, zeby mi adres szpitala napisal na karteczc(dziwnie spojrzal, chyba to glowna ulica),ale a noz widelec cyferki bym pomylila(i troche glucha jestem)i nie znalazla tego przybytku w wielkim miescie? Jednak sie nie dal. Musiala cerberka napisac.
Jak juz Alutce bylo lepiej, to wrocilysmy do domu, bo pyszny obiadek nie moze sie zmarnowac. Odgrzalam w mikrofali, zjadla, a ja ja spakowalam. Wzielam rozpiske z lekami na wszelki wypadek, wziewne leki na astme, picie i wio.
Szpital chorernie duzy sie okazal i na pewno bym trafila, bo jechalam za karetka akurat, ale co to szkodzi dowiedziec sie dokladnie, wpisac do nawigacji i jechac na pewniaka.
A potem przyjecie, badania, przepytywania i.. siedzialam w szpitalu 2, 5 godziny. Synek zdazyl dojechac.
Zadowolniony byl a jakze, bo duzo roboty odwalilam.
Ale od jutra mam luz. I niech pogrzeje jeszcze troche, bo mam zamiar sprawdzic czy woda w Baltyku jest ciepla