Odnośnie kropidła (skojarzenia) to ono kojarzy mi się wyłącznie z kolędą.
Kiedyś księdza po kolędzie się spodziewałem, no i na pół godziny przed przyjściem przygotowałem stół. Czyli świeczki, wodę święconą, no i ..kropidło.
Byłem pewnien, że je mam, bo rok temu kupiłem, w papier zawinąłem i leżało sobie rok cały, takie drewnem pachnące.
No ja tu kropidło rozwijam z papiera, a tu tylko kij w ręce mi pozostał. Bo z pędzla do kropienia pozostały jedynie jakieś wióry. Coś je zjadło ze smakiem chyba.
No to ja zacząłem kombinować, z czego to kropidło wykombinować. No z gąbeczek cienkich pokroiłem, zawiązałem. no i pięknie. Ae do czasu gdy nie namaczałem w wodzie. Wszystko oklapło i kropić nie chciało wcale.
ŚMIchu w domu było co niemiara, no ale ksiądz w progu, a tu kropidła niet.
No to wpadli my w końcu na pomysł pożyczyć kropidło od sąsiada dwa domy wcześniej. Jak ksiądz był jeden dom przed moim, to pędem jak pałeczka w sztafecie się odbyło.
Bo ten dwa domy za mną za skarby pożyczyć kropidła nie chciał. :-)))
W domu nie mam żadnego robacytwa ani innych insektów. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Warunki niemieckie. Zarabiaj nawet do 18 000 zł za zlecenie!
