Witam, w nawiazaniu do tematu chcialam kolezanki ostrzec przed pewnym miejscem...bylam tam okolo rok temu ale wtedy jeszcze nie mialam pojecia o istnieniu tego forum. Zapewne rodzina ta zmienia opiekunki jak rekawiczki, ja wytrzymalam tam tylko dwa dni....ale do rzeczy : jest to malzenstwo, Pani Geraldine ok.65 lat, podaje sie za pania psychlog i teoretycznie jest zdrowa - jezdzi samochodem a pan, dokladnie nie pamietam chyba Kris ma demencje i jest bardzo oslabiony i chudy, w przeszlosci byl tez jakims wysoko postawionym urzednikiem, mieszkaja w okolicy Bonn, nie pamietam juz nazwy ale byl w niej czlon -berg. Rodzina mieszka na osiedlu domkow jednorodzinnych i posiada kilka pieknych rasowych kotow!!!!!, ktore sa w domu na 1wszym miejscu, wazniejsze od samego chorego. Na pierwszy rzut oka normalna, spokojna rodzina potrzebujaca opiekunki i pomocy w domu i zajmowania sie " kotkami". Jest jedno ale....opiekunka miala spac na sofie w pokoju przeznaczonym dla tych kotow wlasnie i sofa tez byla ich legowiskiem, ktore w nocy nalezalo z nimi dzielic....jak zaprotestowalam, ze nie bede spac z kotami to pani Gera polozyla mnie w gabinecie 2mx3m pelnym polek z dokumentami i lozkiem medycznym, na ktorym sypial wczesniej Pan Kris i o zgrozo!!! nie moglam sobie zamknac drzwi, bo musialam w nocy czuwac jak pan bedzie chodzil do lazienki to mialam widziec czy wszystko jest ok, a toaleta byla na wprost drzwi gabinetu, oczywiscie ciagle otwarta, no i jak mozna sie domyslic koty tez przyszly do mojego lozka w nocy....wiec je wygonilam i zamknelam drzwi. To jest jedna strona medalu, a druga to taka, ze Pan Kris jest lub moze juz teraz to byl alkoholikiem i caly dzien saczyl sobie flaszeczke Whisky i kolo 20tej byl juz zdrowo podchmielony,z czasem pijany, a na domiar tego kolo godziny 21szej Pani Gera przynosila sobie 2 wina z piwnicy i okolo 24tej byla dobrze pod wplywem i zaczynala z mezem awanture....w pierwszym dniu awantura byla jeszcze niezbyt grozna ale Pani postanowila przenies ja na mnie i z rozmachem zaczela trzaskac drzwiami i wykrzykiwac, ze maja byc otwarte bo koty maja chodzic gdzie im sie podoba a i pana trzeba pilnowac w nocy bo sie "oslabil".Pomyslalam sobie, ze to jednorazowy incydent i jutro bedzie dobrze...no faktycznie dzien minal nawet sympatycznie bo przy panu nie trzeba bylo nic robic, byl w miare samodzielny, zrobilam obiad , smakowal Im, potem kawa ,spacer, ale Pan co jakis czas przychodzil do salonu na "kieliszek" i tak do 20tej , potem znow Pani 2 wina i tak dalej....kolo 1wszej w nocy slysze awanture, ale mysle nie bede sie wtracac bo nie wypada.....nagle wpadla p.Gera, ze spie tak mocno, ze nawet nie slysze, ze sie kloca i dalej po mnie sie wozic....wiec ja oczywiscie nie bylam jej dluzna i powiedzialam jej, ze ona nie jest zadna psycholozka tylko psychopatka i w tym domu normalne to sa tylko koty!!! Jak mozna sie domyslac kazala mi sie wyniesc juz rano, na co odpowiedzialam,ze z wielka przyjemnoscia , a ze bylam jeszcze nie rozpakowana to rano pozbieralam drobiazgi i wychodze , a ona do mnie, ze moze bym sie zastanowila jeszcze czy chce wyjechac....ja jednak slowa nigdy nie zmieniam....Powiedziala nawet grzecznie dowidzenia,a ja do niej "nigdy wiecej do widzenia"i wyszlam, czekalam na taxi, ktore wczesniej zamowilam.Sorry, ze sie rozpislam ale to i tak w wielkim skrocie....pisze ku przestrodze i nie chce z nikim na tym forum polemizowac ....jesli chcby jedna osobe uda mi sie ostrzec przed ta psychopatka to juz duzy sukces...sorry za pismo , nie mam polskich liter....pozdrawiam.