Mirelka1965

Oj tam, oj tam....zaraz nie daję rady... Po sekciku dasz.... Nas dzisiaj Jaśniepan obdarował również sekcikiem... To jakieś nowe lekarstwo na upał, czy jak?

Przede mną też schylisz? Wczoraj jedno szafnęłam, a dzisiaj drugie... To chyba ze dwa razy uchylisz...jak dobrze policzyć...

No....no....no jakie? Ano....śliwkowe... A jak smakowicie wygląda....

Pewnie tak... Ale ja samolubna nie jestem...nie tylko o sobie, ale i o pdp myślę... Bo jak muzyczka leci, to ona słucha, nie szwenda się, a ja...relaksuję się mimochodem...

Weź ten zasilacz do sklepu, gdzie go kupiłaś i zabierz lapusia ze sobą. Chłopak sprawdzi na innych zasilaczach. Czasami nie oryginały robią takie myki, że nie ładują. Przetestowane. Końcówka niby ta sama, ale do danego modelu może nie pasować.

Puk, puk....jest tu ktoś? Mam dzisiaj trochę wolnego...wchodzę tu...a tu....pustki w domu moim...

Nie chcesz mi podesłać kawałka? Od trzech dni męczę się przy "serniku" w wykonaniu Litwinki... A tak bym coś porządnego wciągnęła...

Tiaaa...zrelaksowana jak cholera... Ale idzie ku lepszmu...babka dostanie w przyszłym tygodniu leki wyciszające... A następny krok to będzie diagnozowanie... Jestem przygotowana do boju... Acha...zapomniałam dodać, że zdobywam nowy fach.... Przedszkolanką zostanę... Ciekawe, czy za dwa etaty firma zapłaci...

czar

No co tak gay wytrzeszczasz? Litwinka ma nocną zmianę...ja śpię snem sprawiedliwego...W dzień jest to upierdliwe, bo przy lapku posiedzieć nie można...muzyka relaksacyjna leci cały dzionek...

drzewa

Ja bym tknęła....do ogniska wrzucając...

Zaszalał amant...

To masz fajniejszy raj... Ta moja to ma szwendacza i nie śpi...ni w dzień, ni w nocy... Pauzę to muszę z gardła Litwince wyszarpywać i to nie po obiedzie, a jak jej pasuje... A jeszcze rodzinka pętająca się pod nogami... I babka ma dzisiaj cukier prawie 500, więc szwendacz doppel... To miejsce, to jedna wielka porażka, chociaż stresu nie mam....Irytuje mnie ta degrengolada, ten nieustawiony i nieunormowany dzień... Ale godzina 20-ta to dla mnie jest to godzina święta...spadam i choćby wiało i grzmiało, to mnie nie ma...

Ech....czas po krużgankach krynoliną zakręcić..kurze na schodach kręconych w baszcie pozamiatać...Czyli....do roboty się zabrać, a nie o pierdoletach gadać... Znaczy....idę pozarabiać... Ale żeby nie było wam tak łatwo, to na podglądzie będę...

Ale, jakby się uparł, da radę nie lubić....mus nie mus, ale nie lubić też można... Trochę pokrętne, ale prawdziwe...

Korale...też czerwone...

I gitarrrra....

Tiaaa....z herbem Energa...albo Gazownia... I lżej...lżej...ale nie na duszy, tylko w kieszeni... Dobrze, że te skojarzenia za nami...

Obie macie racje....nie trzeba wiele....czasami krótkie zlecenie da w kość, a czasami dobije znużenie i nuda...No i charakter opiekuna też jest czynnikiem mającym wpływ. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Składowych jest zbyt wiele.

Mozart

A jakże...ponadczasowy...

Fakt...

Podniosłam się i ja.. Wstałam, bo jakoś duszno mi było...od nadmiaru "komplementów"... Łajać nie mam zamiaru...przynajmniej na razie......ludzka Księżna Pani jestem... No i poleciałam szybciusiem do lustra zobaczyć tego łysego konia... I odetchnęłam z ulgą...mam włosy...na głowie... Teraz mogę spokojnie posiorbać kawusię, podelektować się ciszą i spokojem.... A na dodatek pocieszyć się, że..., bo to mój drugi na stelli i coraz bliżej do domku... Miłego dzioneczka kochani wszystkim życzę...

Ufff...doczytałam... A teraz idę spać... Do jutra kochani...