Mirelka1965

Chyba...

TO trzeba było to wyartykułować, a nie oczy wytrzeszczać...

Może masz i rację.....Mnie uderzyło, że ci ludzie, wszechstronnie wykształceni, światli, podjęli taką, a nie inną decyzję, kierując się tylko i wyłącznie swoją potrzebą posiadania dziecka.....Ale do jasnej cholipki...jak masz tyle lat, co ci rodzice, to chyba należy dostrzec granice rozsądku i zagrożenia wynikające z późnego rodzicielstwa...nie dla siebie, ale dla dziecka...skazali je na bycie opiekunem osoby starszej od najwcześniejszych lat dziecięcych. Być może podświadomie, albo ze względu na skrupuły pozwala jej się na wszystko...PORAŻKA.....i tyle...

Cóż.... To był post dokształcający....jak długo można i że jeszcze można....dzieci płodzić...

Tatuś, emerytowany, znany neurolog monachijski, ma bardzo zaawansowanego Parkinsona....mieszka w jakimś Heimie....i tyle ma z dzieckiem do czynienia... Smutne? Tragiczne? Nie wiem, jak to określić....gdzie są granice rozsądku?

Nie wiem....ale bachor jest.... Był taki aktor Anthony Quinn Grek Zorba)....i jemu się przytrafiło bachorstwo z młodą żoną, jak miał 84 lata.... Reszta pozostaje spowita zasłoną niewiadomych...

TO akurat, nie jest objawem bachorstwa..... Lody są artykułem pierwszej potrzeby....i basta....

O właśnie....trafiłaś w dziesiątkę... Jako wisienkę na torcie zapodam, że.............tatuś bachora, tfu...dziecięcia ma obecnie lat 80...

Uwierz mi...jesteśmy tu we dwie...a jest urwanie doopy dzyń w dzyń...i to bez kąpieli i pediqure... Narobić się nie narobię, ale jestem w stanie permanentnego poirytowania... Jest tutaj siedmiolatka...wnusia od najmłodszej Jaśniepanienki ( lat 52.....tak, tak...późna matka......policzcie sami )...i powiem krótko....chociaż lubię dzieci i nie jestem zwolennikiem klapsowego stawiania do pionu, to mam taką ochotę zastosować tę metodę, jak jeszcze nigdy w życiu... Tak źle wychowanego "bachora" ( sorki, ale to jest właśnie bachor) jeszcze w swoim niedługim życiu nie widziałam. A tu nikt nie zwraca uwagi na jej niewłaściwe zachowanie.... Mówią, że czego się Jaś nie nauczy, to Jan nigdy nie będzie umiał...i jest to taki klasyczny przypadek....Chociaż właściwie, to coś umie...jest przemądrzała i źle wychowana...

Rozumujesz prawidłowo...

Chciałabym mieć urwanie doopy tylko rano... TO chwilowe, tymczasowe było....i już się skończyło... Pdp właśnie okupiła "mój" fotel... Teraz na ławce siedzę, lapulek mój na kolankach trzymam...a złość się we mnie gotuje...bo ukochane me narzędzie zbyt ciepło ma...na kolanach mych...a kolana te, skądinąd zgrabne, nie są wyprostowane na krzesełku naprzeciw......Masakra...

Instynkt, kochana, instynkt... Nie, żebym inne, mniej czułe zmysły miała.....

Siedzę ci ja sobie w cieniu pod parasolnikiem...genisuję dzionek...nocna zmana na drugim fotelu...babka ma logopedę...rodzina sobie pojechała w cholipkę jasną....Jaki błogi spokój jest... Przerwa dzisiaj później będzie, ale nic to...babką zajmie zajmie się rodzinka...niech wiedzą jak to fajnie jest...

Te wszystkie wredne stworzenia...czytaj pdp i ich najbliżsi też?

Tak coś czułam...

Jak miałam to dopisać, skoro jestem niesamowicie skromna....

Siebie opisałam, a tu się kolejna pode mnie podszywa... Znaczy, że cudowności wszelakie w opiece pracują...

Hejka.....

dziedziniec zamkowy

Podniosłam głowę z podusi....z oporami... Szlugasek się wypalił przy mojej pomocy i udziale czynnym... Teraz siorbię, poczytuję klepanka wczorajsze i szykuję szable do boju z dniem dzisiejszym... A skoro już wszyscy wstali, to pozostaje mi życzyć miłego dzioneczka...

Pociąg...do czego?

Może być też "Pociąg z forsą"...odjechał...

Teraz doch... I wcale mu się nie dziwię...