@ELALDIA wiele dojrzałych osób jest w naszym Opiekunkowie, wiele z nich już sporo doświadczeń przeszło. Każdy ma swoje racje. Każdego po trochu posłuchaj i dopasuj do swojej rzeczywistości. Ludzi, którzy otaczają Was i tylko krytykują wyeliminuj ze swojego środowiska. Kłódka na drzwi i wynocha !!! Wstęp mają tylko osoby,które deklarują rzeczywistą/fizyczną pomoc. Jest Was 3, to już siła ludzi i zbiór finansów !!! Wystarczy usiąść do stołu i rzetelnie zmierzyć się z siłami, propozycję rzucić . Jasne jest, że kochacie swojego Ojca i nic mu z waszej strony nie grozi !!
@Maria Jolanta dobrze pisze. @Mirelka1965 też dobrze prawi.
Ja mieszkałam z Rodzicami, miałam chorą leżącą matkę. Zatrudniłam pomoc. Musiałam pracować i nikomu nie tłumaczyłam dlaczego. To była moja matka, mój wybór, moje pieniądze . Brat mieszkający nieopodal wpadał raz na jakiś czas i zawsze mu zapachy nie pasowały. No cóż jego problem. Choroba nie pyta 5-ci minutowców . Nie wniósł nic pozytywnego w sensie fizycznym dla matki( tylko ją denerwował), a także finansowym ( wiadomo, koszty są duże: prywatne wizyty lekarskie, lekarstwa, masaże,przewozy do szpitali, rehabilitantów etc. )
Chcę Tobie powiedzieć, że możliwe jest wynająć kogoś na próbę, odpoczniecie wszyscy choć np.tydzień, dwa i dalej....być może sami będziecie zaskoczeni rozwiązaniem. Moja Matka nie chciała nam się dać wsadzić w pampersa a także nie pozwalała się umyć. Przyszła OBCA osoba i zrobiła rewolucję w mig. Okazało się, że przed nami nie chciała pokazać choroby, słabości, uzależnienia.Wszystko jest możliwe!!! Trzeba tylko spróbować !!! Do starego rozwiązania zawsze możecie powrócić.
Nie jest też wstydem, oddać Rodzica do jakiegoś hospicjum na czas jakiś. To są specjalne ośrodki stworzone do pomocy nie tylko chorym, a także rodzinie. Jeśli boisz się o reakcję Ojca; wystarczy go do tego wcześniej metodą małych kroków przygotować: rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa !!! On to zrozumie, na pewno też boli go fakt , że jest dla was ciężarem. Mój Ojciec powiedział mi na ucho w szpitalu, że modli się o śmierć, bo jest dla nas ciężarem. Tu każdy ma apogeum emocji , tylko nie wszyscy mówią o tym głośno. I tak jest też z Tobą. Dobrze, że otworzyłaś się na problem. Czekamy tu na Twój krzyk. Nie tłum go w sobie, bo sama oszalejesz . 3mam za Ciebie kciuki. Tu za terapię nic nie płacisz . Powodzenia