Maria Jolanta

Też myślę o zakupie i z tych samych powodów odrzuciłam kampera.

Lampa Violki.

No widzisz. W Polsce dobry harcerz nawet dżdżownicą piwo potrafi otworzyć.

Nie na darmo mówię że jestem leniwa do granic wytrzymałości. Cudzej.

Tek "ukochany" musiałby mnie walnąć pałką w łeb żeby ogłuszyć. Może bym zgłupiała i zdecydowała się na związek.

@Andrew nie wiem czy potrafiłabym nie żyć w internecie....

Cztery dni to chyba było najdłużej ale od 15 grudnia do 10 stycznia mam całe cztery tygodnie wolnego. Chyba jestem zmęczona i w następnym roku mam zamiar więcej pourlopować ale jak będzie to się dopiero okaże...

Aż dwa tygodnie to ja w tym roku nie miałam urlopu.

A ja cierpię w takich miejscach bo octu bardzo, bardzo nie lubię.

Młody to i niecierpliwy.

Ku mojemu zaskoczeniu Kasieńka ucięła sobie drzemkę. Może nie będzie od 16-stej pytać kiedy pójdziemy spać.

Drogę na cmentarz ma perfect. Niestety zawsze po drodze grasuje w cudzych ogródkach i zwozi zielsko do wazonów. A ja potem wyrzucam. Dzisiaj wydłubała nawet z donic pod drzwiami wrzosy.

Tylko jakość towaru z Wish jest fatalna. Czasem trafi się coś dobrego gatunkowo ale reszta to chińszczyzna najgorszego sortu.

I znów wszyscy zapracowani, tylko leniwce takie jak ja siedzą na forum i czekają. Ja czekam na Kasieńkę bo zwiała mi rowerkiem na cmentarz, obiecała zaraz wrócić bo obiad gotowy ale jak będzie naprawdę to się dopiero okaże. Pomału zaczyna mi doskwierać że nie ma z kim pogadać. Koleżanka na innej ulicy dzisiaj wyjeżdża, zmienniczka wydaje się kontaktowa ale jak będzie naprawdę to czas pokaże. Ale fajnie byłoby choć 1-2 razy w tygodniu się spotkać i pogadać. Czuję się już trochę wyalienowana z życia rodzinnego. W ciągu pół roku byłam w domu tylko kilka dni. Na święta będę dłużej ale chyba czas zacząć skracać pobyty w pracy.

I nawet ubrał się stosownie do okazji.

Ziiiimno. Brrr. Byłyśmy na spacerku, nawet tak strasznie nie zmarzłam ale pod koniec już poczułam że jednak jest zimno. Kolejny dzień raniutko dachy i trawniki pobielone szronem. Jak nic idzie zima. I tym odkrywczym stwierdzeniem żegnam się na chwilkę.

Może zgubiła po drodze.

Zawsze mam kilka par. Teraz wzięłam dwie. Jedna oooooszła dawno ale druga w palcach mi pękła. Nie wiedziałam że taka silna jestem. W domu też mam w sypialni na stoliku swoją parę okularków żeby nie szukać w torebce a potem nie zapomnieć ich ponownie do torebki włożyć.

Muszę kupić, będzie szybciej. A teraz jakoś pechowo załatwiłam już drugą parę okularów.

Dzięki. Myślałam o Rossmannie ale muszę pojechać bo tutaj nie ma nic. Jeden sklep i apteka i nie znalazłam żadnych patrzałek. Jak się nie uda syna albo synowej wmanewrować to muszę rowerkiem pomykać w poszukiwaniu okularów.

Nie wiem, nie wiem po co ja dzisiaj znów wstałam za wcześnie. Patrzę krzywo na świat bo mi okulary pękły i posklejałam plastrem. Muszę jutro pojechać gdzieś i kupić nowe patrzałki.

To znaczy że nie rozumieją rozdzielenia z bliskimi co źle wróży dla nas w takich miejscach.