Dzień dobry
Lepiej późno niż wcale
Co ja za to mogę, że zajęta byłam od rana, tylko nie bardzo wiem czym 🤔
Już wiem trochę prasowania miałam, potem do Edeki wyskoczyłam po mleko, bo Józek, to mlekopij jest, dziennie wypija litr kawy i przynajmniej litr mleka, więc nie nadążam uzypałniać zapasów.
Teraz już po obiedzie, więc odpoczywam na swojej zasłużonej przerwie, która będzie już trwała do czasu aż się spać nie położę. W międzyczasie podam tylko owoce i kolację oraz tabletki na zdrowy sen.
Taka to praca u mnie, ale nie narzekam
Wczoraj obiecałam opisać moją historię taneczną, więc do dzieła :-)
Wydarzenia rozgrywały się jakieś 4 lata temu w pięknej miejscowości na Bawarii. Był to krótki epizod w mojej pracy, bo na Bawarię nie trafiałam do tamtej pory. Takie jednorazowe zastępstwo, z tego co pamiętam to chyba na 3 lub 4 tygodnie, bo na dłużej nie było szans. Stała opiekunka, która pracowała tam od 7 lal, wpuszczała tylko zmienniczkę dwa razy w roku i to na krótko. Za każdym razem był to ktoś inny, ale dokładnie dobrany i wyselekcjonowany.
Późnym popołudniem zawitałam na to zlecenie,a ponieważ byłam tam pierwszy raz (i ostatni), to cały kolejny dzień spędziłam że zminniczką, wiadomo żeby mi wszystko przekazała, pokazała itd.
Wieczorem.po kolacji tuż przed jej odjazdem moja zmienniczka zaczęła pląsać z pdp, trochę byłam zdziwiona, ale, że pracowała tam szmat. czasu i ich relacje były hm jak to określić 🤔 no to po imieniu walnę, relacje były zażyłe, obojętnie co to znaczy i jak sobie to ktoś przetłumaczy. Właściwie, to nie było w tym nic dziwnego, bo pdp to człowiek światowy i jak jeszcze był w miarę sprawny, to zabierał opiekunkę na różne spotkania, a nawet bale.
Gdy tak moja zmienniczka pląsała sobie z pdp, ja siedziałam przy stole i zauważyłam, że pdp wpatruje się we mnie, a następnie poprosił mnie do tańca. Oczywiście nie odmówiłam.
Tańczyliśmy w trójkącie, znaczy się w trójkę, a pdp patrzał na mnie takim wzrokiem jak tylko mężczyzna potrafi patrzeć na kobietę. Byłam w tym tańcu jak zahipnotyzowana. Nie wiem co miało na to wpływ, ale czułam się tak jakby całe otoczenie gdzieś się rozmyło, taki stan określa się jakby świat się zatrzymał, albo przestał na ten czas istnieć.
Podobno nigdy przedtem się nic takiego nie zdarzyło, znaczy się nigdy pdp nie zachował się tak wobec żadnej zmienniczki, a było ich tam podobno 11, nie wiem czy ze mną czy oprócz mnie.
Mniejsza z tym.
To było bardzo ciężki zlecenie, właściwie, to modliłam się w duchu żeby pdp przeżył, te 3 tygodnie, a on po prostu z dnia na dzień gasł w oczach.
Ten magiczny taniec, to jedno z najprzyjemniejszych wspomnień z mojej pracy.
Musiałam się tłumaczyć do agencji i do niemieckiego koordynatora, bo zmienniczka zarzuciła mi, że tak dziadka zaniedbałam, nie dając mu jeść, ani pić, że niedługo po moim wyjeździe odszedł z tego świata.
Ps
Miał tętniaka aorty brzusznej, więc wiadomo co to znaczy, szczególnie dla starszego schorowanego człowieka.