lucinda

prawda.. a potem ...zgon

czuje sie...prawie...urlopowo..wiesz tak zeby z wprawy nie wyjsc....to jak jazda na rowerze..albo seks..moze to i owo umknac ale ten nemecki to juz u ciebie jakas....mania

ona wola...:wez mnie"...

i od azu na wodke

dokad sie wybieramy??

to jak juz na nogach jestes to moze...pojdziemy na jednego??????

ja juz po..ale moze ktos ma ochote????

no to zaczynamy

...yyyyyyy????????? a o co kaman??

moze to swingersi..i preferuja tzw zdrade kontrolowana???

normalnie...z innym facetem...bo z kobieta to nie bylaby zdrada

dzisiaj zona...to nie wada...wrecz wabik

ty od tego niemieckiego na urlopie to odpocznij i jakies zyczenia w ojczystym jezyku dawaj

zrobila to tylko dlatego ze dziadek zapytal czy ma kase na przyjazd bo jezeli to problem to on jest w stanie doplacic jej do 1szej klasy pociagu ...agencji nie uprzedzila bo o tym dowiedzieli sie dzisiaj ode mnie i bylo mocno zaskoczeni..ale masz racje dobrze ze tak wyszlo...maja czas poszukac kogos

wiesz..ja tak mysle ze ja troche przeroslo bycie na tzw czuwaniu w okreslonych godzinach wstawanie rano a ona oj lubila pospac ...okazalo sie ze tu do poludnia jest co robic...babka sniadanie dla dziadka, obiad na 12sta w tzw miedzyczasie znow mycie ale nie samemu a przy okazji zywienie woda lista zakupow czasami ogarnac chate...czyli w sumie nic specjalnego..ale byc moze jej wczesniejsze 8letnie doswiadczenie to byly osoby ktorym podala zupe z puszki albo marchewke z ziemniakami i git..czasami maznela mopem...tu z pozytywnej strony sa dwie zajefajne sprawy: mozliwosc nauki niemieckiego bo dziadek jest kontaktowy a dwa...obsluga np pompy zywieniowej...rzeczy ktore mozna wykorzystac przy kolejnym zleceniu ...ale widocznie dla niej to nie ten klimat...ale fakt...mogla dac znac ...chociaz smsem do mnie ze daje sobie na luz... szkoda, bo to zlecenie jest dopiete tak, zeby pauza byla punktualnie i nie ma oszczedzania na czymkolwiek... bylo minelo..

nie moge narzekac...powiem krotko...

nie ...nie dodalam slow nie do mayo ale nie wiem czemu tak sie jakos popie...lo

rozumiem bo na steli w kassel nic absolutniec co ugotowala, nie spotkalo sie z jakakolwiek pochwala czy dobrym slowem..tu o dziwo nawet...mielony smakuje i podobnie jak ty...rozwiajm sie kulnarnie

mariojolanto...on to juz wie...pytaie czy to na plus a jezeli juz tak to dla kogo...dla niego czy...dla mnie?? ale wiesz ze czulam przez skore ze dziewczyna sie wypnie?? i sie nie pomylilam...

ten dziadyga tutejszy sosow nie jada..wa mac...szkoda bo mi sie marzy taki sosik...

wiem... nie mniej jednak napisalam ot tak., jezeli ktos bedzie ciekaw wie gdzie napisac i dopytac...forum czyta sporo ludzi ale jak juz napisalam...nie wyrywam sie

eee tam...sa gorsze przypadlosci...wiesz doskonale ze mozna sie wkopac po szyje ..ale zgadzam sie ze nie kazdy sie czuje na silach.... ja sie nie wyrywam niech on mysli... 14go sierpnia wyjazd u koniec..

ale co ja moge...co ja moge...lubie wczorajsza polediwca pol nocy ze mna walczyla...dobre mieso ale chyba za bogate na nasze polskie warunki.. jutro tego ptaka to jeszcze lykne pod warunkiem ze dostane na talerz jakiego mayo jak to dunczyk ma w zwyczaju wiesz ze jak mi slina na widok watroby leci to ja jem teraz mam ciag na trawe..minie... dostalam dzisiaj dwa kilo agrestu ...dziadek sie skrzywil a ja mu zapowiedzialam ze to moje...on smial sie i mowi ze moge spokojnie spac bo on raczej siegnie do lodowki po plasterek sera ...na zielone ma alergie...na koperek warczy...na pietruszke jeszcze glosniej...szczypior..owszem