lucinda
SpołecznośćTyp zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez lucinda
-
plan na dzisiaj wykonany..mycie glowy zaliczone...zmiana poscieli zrobiona....obiad na stol toranaga podal wiec....minelo w miare spokojnie...niestety poza nowa pralka zakupiona w ubieglym tygodniu we wtorek zajedzie nowa suszarka....przy tak intenswywnym uzytkowaniu ma prawo sie tak zadziac...tak czy owak w reku prac nie bede co to to nie..5 pralek dziennie ....no i mamy nowa zabaweczke...juz rozpracowana... ziewamisie chyba se walne cieply prysznic niech mnie toranaga podmieni przy zonie trzmcie sie moi drodzy a moze do potem pa
-
zebysmy sie zrozumialy...nigdy nie oczekuje ze rodziny w jakikolwiek sposob beda mi wdzieczne...podkreslam im ze staram sie poprostu dobrze wykonywac swoje obowiazki...nie uzywam celowo w rozmowach z nimi slowa praca... nie umniejszam nikomu jego umiejetnosci ...ale uczyc sie nowego mozna rowniez beda na tzw stalym zleceniu dluzszy czas na zleceniach jestem do konca nawet na tak ciezkim jakie trafilo mi sie w kassel ..potem otrzepalam kurz i mnie nie bylo dalam rade i do dzisiaj jestem z siebie dumna...mirela widziala co to byl za dom i wie doskonale o tym czym pisze...nikomu nigdy takiej steli nie zycze nieistotne sa nasze wyuczone zawody chociaz pewnie medyczne ulatwiaja odnalezc sie w tej branzy mysle ze kazdy pracuje cyklu jaki mu pasuje ja pracowalam na zaledwie...5ciu..to jest 6ste zlecenie...
-
wsluchaj sie w szelest i delikatne stukanie...to nasza kolezanka kroczy... przeprasza nndanutko...to zart
-
wiesz nie wiem co i jak ze mna i co ode mnie bije...ha ha ha ..ale ja chyba juz kiedys pisalam ze na skoczka chyba na razie sie nie nadaje...owszem to sposob na gromadzenie doswiadczen, referencji , poznawanie nowych firm..jednym slowem intensywna nauka zawodu opiekuna...ale ja jestem detalista i lubie swoja robote poznawac doglebnie....to upierdliwe wiem...ale zeby ogarnac jakis bardziej skomplikowany temat potrzebuje czasu..nie lubie poznawac pdp powierzchownie....lubie zbudowac sobie atmosfere wokol siebie zeby czuc sie dobrze ...bedac skoczkiem...nie ma na to czasu ..chyba....ja przepraszam ale....dla mnie to taka troszke bezosobowa opieka...fakt ze zdecydowanie latwiej jest sie zdystansowac do pdp nie brac do paly zawilosci rodzinnych relacji i calego bagazu jaki pdp ma...nie zamierzam nikogo urazic...szanuje kazdego kto pracuje w opiece obojetnie z jakim przypadkiem i w jakim charakterze...stale zlecenie czy tzw skoczek... moze z czasem bedzie mi sie chcialo wyskoczyc w tzw miedzyczasie w inne tereny bo raczej z tym problemu miec nie bede ale poki co...sporo zainwestowalam od siebie w obecne miejsce czasu wiedzy i energii....poukladalam to tak zeby zminimalizowac dyskomfort swoj i babki...przy okazji zyskuje toranaga....nie bez znaczenia jest tez stawka jak mam obecnie
-
no to bez dwoch zdan..po moim zjezdzie z kassel moja zmienniczka postawna blondynka z poludnia...ubrana na balo niczym profesjonalny personel zaczela ze tak powiem .....ustawiac....probowala sie znaczy ustawiac psychicznego meza mojej pd reszte domownikow....nie dala rady wprost ale...zagiela parol na jego syna...mozna? mozna....po jakims czasie jakies strzepki informacji do mnie docieraly ze rozkokosila sie na fulla z synem spychajac pana doktora w kat jego wielkiego domu...gospodarz nie mial nic do gadania...podejrzewam ze siedzi tam do tej pory ....kazdy organizuje sobie tak jak mu wygodniej korzystniej...sie dama ustawila...w miedzy tak zwanym czasie dala rade sie rozwiesc w polsce, majatek podzielic...patrz zostalo wszystko przy niej...
-
ale wiesz ja jezdze ...bedzie 5 lat w maju przyszlego roku. miejsc zbyt duzo nie obskoczylam wiec moge powiedziec ze moje doswiadczenie w roznego rodzaju miejscach tez mam niewielkie ale...mam jak do tej pory...poza terrorysta psychicznym w kassel, szczescie do rodzin..potrafia docenic i potrafia sie odwdzieczyc na wszelakie sposoby..oby tak dalej...wiec tak sobie mysle ze nie chodzi chyba o ilosc miejsc w ktorych sie bylo ale w jakie miejsca sie trafia...ale moge sie mylic...ja zielona jak szczypiorek na wiosne jestem..gdzieeeeee mnie tam do 10cio albo 15sto letnich doswiadczonych ludkow ale..nie mam kompleksow z tego powodu...
-
wczoraj woda zalalam bo spac poszliscie a sie tlilo
-
nieprzyzwoicie pozno zawitalam na forum dzisiaj mowie dzien dobry calemu forum zyczac pogodnego dnia widze juz slonce zapowiada sie piekny dzien w planie grill i obiad na balkonie a potem myjemy glowe babce zeby w poniedzialek nie rozpoczynac drazniacego tematu juz dzisiaj poruszamy sprawe moich finansw prawdopobnie od nowego roku....no coz.... poki co siorbiemy kawusie i sie wyyyyybuuuuuudzaaaaaamy
-
co dwie godziny poloz sie na brzuchu raczki pod siebie jak do pompek i podciagaj tulow do gry zeby sufit widziec..naprawde pomaga jezeli to jest faktycznie ta przypadlosc a potem na plecach podstaw krzeslo albo fotel i zginajac nogi w kolanach pod katem prostym poloz je na krzesle, tak zeby opieraly sie lydkami o siedzisko krzesla ..oczywiscie rulon z recznika pod ledziwiami
-
no dobra to ja sie zbieram...ide do mojego szczescia...ogarne rozpakuje do przebrania przygotuje itd..... milego zycze moi drodzy oby nam lekko na sercu i wesolo bylo
-
po glowie ci skakali?? nastukaj im
-
ona teskni ..brakuje tego kogos kto tuli ja inaczej niz inni domownicy mojego cezarego tez mialam pelne rece jak wracalam do domu..byl wszedzie nawet kladl sie pod drzwiami lazienki jak szlam sie myc...lezal i czekal... kiedys jeszcze nie jezdizlam do de...mialam jechac autem gdzies i zeszlam z nim i moim mlodszym synem...ceazary mial isc na spacer a ja mialam zalatwiac swoje sprawy..niestety..ja wsiadlam do auta a on..pod samochod i nie bylo bata zeby ruszyc autem...stalam wiec na wyjezdzie pies pod autem i dooopa...musialam wysiasic poporsic go zeby wyszedl ...obrazony nie chcial ale w koncu sie udalo....troche to trwalo sisiad czekal grzecznie az mu wyjazd zwolnie....ubaw po pachy... innym razem zerwal sie synowi ze smyczy i poooooognal za mna....przebiegl cale osiedle zanim pod dom wrocil a ja juz zawrocilam i tez czekalam na niego przy aucie....o wyjsciu bez niego nie bylo mowy..musial mnie na oku miec... taka bestia....byl otwarty poukladany inteligentnie grzeczny ale....na prosby zejdz z sofy, albo wez sie przesun albo..nie wolno....reagowal i owszem baaaaaardzo flegmatycznie...kiedy bylam z nim albo obok stalam i patrzalam ...odwracal glowe od synow i czekal na moj znak...jezeli kiwnelam reka ok...wykonywal polecenia jezeli pokazalam STOP...nie bylo bata zeby zrobil cokolwiek ...a potem bylo go coraz mnie...posiwial, schudl...nie byl jaki zywotny i mysle zeby miec jeszcze takiego cezarego ale wiesz....widok przyjaciela ktory wiernymi ocami chce nadazyc za toba , ktoregmu wstawanie na spacer przychodzi z trudem, kiedy patrzy ufnie i nic nie moze za to, ze nie jest w stanie powstrzymac naturlanych potrzeby i wstydzi sie najzwyczajniej w swiecie jest smutny, przykry i bolesny... realnie patrzac....nie ma mnie w kraju syn pracuje na zmiany mlodszy prawie na swoim wiec...kupienie psa zeby miec przytuanke mija sie celem..
-
to rasowiec czy cos z mieszanca raz wszelakich????
-
no nie da sie...moja pdp musi pic dostac umyc sie i zjesc wolne to wiesz...20go grudnia bedzie i tyle...ale widze ze ty tez sie wybudzasz milego dnia wiec zycze dzien dobry
-
na dzisiaj nic nie zaplanowalam wiec bedzie improwizacja....mam wprawdzie sznycle z indyka i zrobilabym roladki ze sliweczkami ale toranaga nie je...bawic sie w jedzenie dla siebie samej nie mam ochoty wiec pewnie ja walne sobie talerz zieleniny a jemu zapodam jakas padline.... zapiekanka z makaronem juz byla w tym tygodniu, kurcze mysl mysl mysl..ale to tak boli
-
SOBOTA!!!! spojrzalam na stelomierz..od razu mi lepiej...z 8ki na 6tke z przodu juz przeszlam wiecie...tak sie zastanawiam...czym tu by sobie dzien zajac.. juz wiem...chyba wrzosy posadze...wczoraj przytagralam dwie donice na lawende bo musze ja glebiej posadzic ...i walne se zagone na balkonie wrzosow...a co wolno co nie? Dzien dobry spiochom i rannym pracusiom
-
ja gasne jak to kocisko spijcie dobrze
-
ona glowe ma wieksza od twojej wyglada na wpatrzona w ciebie..ale ja pozostane przy goldenach...mialam wilka cudna sunia dewa sie nazywala...piekna dumna itd ale cholernie strachliwa, potem przygoda z rotweilerem ale ta rasa ..wymaga specjalnego prowadzenia a to juz nie moja natura wiec sama stosunkowo mloda pojechala do domu z ogrodem...dobrze trafila...bo byly po drodze inne wielorasowce ..i ostatni byl cezary moj goldus ze zlamanym ogonem mniejszy niz zwyklu samiec tej rasy ale kochanyiii tez majestatyczny.....kazdy wlasciciel zakochany jest w swoim ulubiencu ...
-
a czemu akurat ta rasa?