@violka Cytat z wypowiedzj zmienniczki:
"Dzień dobry,ja jestem ta osobą która zmieniła panią "Irenę"(oczywiście imię tej pani jest zmianione) ,rzeczywiśie ta pani bardzo źle mówi po niemiecku,kiedy przyjechałam ją zmienić nie potrafiła nawet powiedzieć podopiecznej kiedy ,o której godzinie i czym wyjeżdża,cały czas natarczywie powtarzała do mnie : no tłumacz,tłumacz,!!!" Dziwnie się zachowywała,ale więcej mogę opwoedzieć później ,jeśli ktoś jest ciekawy..."
Oraz komentarz firmy z której owa pani ppjechała(UWAGA długi):
"... wszystkich a szczególnie reportera, który opisał tę dramatyczną historię bez potwierdzenia z firmą, z której wyjechała rzekoma P. Irena. Opis jest tak szczegółowy, że nie trudno było zgadnąć, o którą opiekunkę chodzi. Zapewne sami nie trafilibyśmy na ten artykuł ale poinformowała nas o nim opiekunka, która w tej chwili jest u 'diabelskiej' podopiecznej.
Jedyną prawdziwą informacją jest to, że podopieczna zadzwoniła do agencji z prośbą o zmianę opiekunki z powodu problemów z komunikacją. Kompletnie nie mogła się porozumieć z opiekunką i to stanowiło dosyć poważny problem. Poinformowaliśmy o tym opiekunkę ale stwierdziła, że kłamiemy i nie wyjedzie z tego miejsca. Nie będę przytaczała rozmów oraz kolejnych wymyślonych historyjek przekazywanych przez opiekunkę. Obsługujemy to zlecenie od lipca 2017 roku. Obecna stała opiekunka pracuje tam z przerwami od lipca zeszłego roku i ponownie wraca tam końcem września. Ośmielę się stwierdzić, że mamy dosyć wiarygodną informację dotyczącą podopiecznej. Mam nadzieję, że opiekunka, która jest tam obecnie na zastępstwie znajdzie chwilę czasu aby odnieść się do informacji na temat podopiecznej osobiście. My oczywiście znamy ją tylko z relacji opiekunek. Faktem jest, że ważna jest dla niej komunikacji i być może popełniliśmy błąd w ocenie znajomości języka. Jako firma mamy obowiązek zmiany jeżeli któraś ze stron nie jest zadowolona lub czuje się źle w danym miejscu. Przysługuje takie prawo rodzinie i opiekunce. Pani "Irena' nie mogła tego zrozumieć, być może nie chciała tego zrozumieć i absollutnie nie chciała opuścić miejsca pracy. Zastanawiam się z czego wynika gorycz przelana w te nieprawdziwe relacje. Podobno jest po 3 operacjach serca. Piszę podobno bo oczywiście zataiła to przed nami, o ile jest to prawda. W oświadczeniu o stanie zdrowia nie ma o tym żadnej wzmianki. Podobno nie miała pieniędzy na jedzenie. Podczas długiej rozmowy z firmą wyszło jednak, że otrzymała w ciągu tygodnia 150 euro na wyżywienie na 2 osoby. Zakładam, że nie jest to mało. Zaraz po przyjeździe otrzymała zwrot kosztów podróży w wysokości 150 euro, koszt który my jako firma pokryliśmy przed jej wyjazdem do Niemiec. Podczas jednej rozmowy twierdziła, że nie ma co tam robić, w kolejnej , że nie może złapać oddechu. Że nie ma co jeść a następnie, że zrobiła i pomroziła rzeczy na kolejne 2 tygodnie. Oto wiarygodność źródła powyższego artykuły. Szanowny panie reporterze otrzymując tak dramatyczną historię należało by skontaktować się z firmą aby potwierdzić prawdziwość 'opowiastki', porozmawiać z opiekunkami, które w tym miejscu pracują i znają dobrze podopieczną lub choćby z osobą , która po raz pierwszy dla nas pracuje (podobnie jak p.'Irena') i obecnie jest u tej podopiecznej. Nie wystarczy napisać nieprawdziwą historię pod 'chwytliwym tytułem'. To niestety świadczy o poziomie pana dziennikarstwa. Mam nadzieję tylko, że nie świadczy o poziomie wszystkich piszących na tym portalu bo sama go czytam. Jestem tylko zasmucona, że tak traktują swoją pracę ci, którzy powinni mówić, pisać prawdę.Z przyjemnością porozmawiamy z reporterem o ile zdecyduje się w końcu na kontakt z nami. Również, pozwolę sobie przytoczyć:"Zapytaliśmy agencję, która wysłała panią Irenę do Niemiec, dlaczego pozostawiła swoją pracownicę bez opieki. Na razie jednak odpowiedzi nie otrzymaliśmy' jest nieprawdą. Zastanawiam się jak powinno się nazwać ten artykuł. Myślę, że czytający ten komentarz i wyjaśnienie odpowiedzą sobie sami na to pytanie..."