Tomas1965

No własnie. Kiedy powrót banitów? Jakieś uroczystości?

Ja myślę, że to jest paradoks cenzury. Była i jest złem. Zawsze i wszędzie. Ale... Jest jednak jedno ale. Cenzorzy nie byli automatami, programami komputerowymi. Po części sami rozumieli, po części wykonywali rozkazy, że wszystkiego zatrzymać nie można, bo wybuchnie w jakimś niewiadomym miejscu. Puszczali więc kabareciarzom niektóre utwory. Które? NAJLEPSZE! Takie, które operowały półcieniami, niuansami, aluzjami. Okraszone pięknym językiem, świetnie napisanymi dialogami. Te walące wprost w mordę były zatrzymywane. I tu mamy własnie ten paradoks. Zło w służbie kultury.

Jak ktoś tarla ogórek, to kara musi być!

I na koniec wątek poboczny. Dzięki wyczynom ludzi generała poznałem co to cenzura. Taka dosłowna. Wszystkie teksty przed każdym koncertem trzeba było dawać do ocenzurowania. To była zabawa w kotka i myszkę. Co by nie mówić, to większość z osób pracujących w Urzędzie Kontroli Publikacji i Widowisk była podobna do Gajosa z "Ucieczki z kina Wolność". Cyniczni, ale inteligentni. Kudy do nich współczesnym administratorom. I dlatego tak mnie to obecnie wkurza.

Jakby to powiedzieć? Generał jednak trochę racji miał. Stan wojenny się skończył, a my jednak świata nie zawojowalim...

Kolega Marek obecnie prezesuje dużej spółce giełdowej, ale... kto wie. Ja też byłem na górze, teraz trochę spadłem. Może jeszcze kiedyś coś razem zrobimy. W końcu połączyła nas muzyka, a to więzy trwałe. Chłopaki z Buena Vista Social Club najlepszym dowodem. A wtedy...

No to teraz pojadę... Niemcy obchodzą dziś 30 rocznicę. Czego? Telewizja i inne środki masowego przekazu mówią wciąż o upadku muru, rozbicia go przez wkurzony naród. Łżą! Równo 30 lat temu, 8 listopada wieczorem po raz pierwszy w życiu przekroczyłem granicę pomiędzy demoludami i zgnilizną zachodnią. Konkretnie wjechałem do Berlina Zachodniego, co potwierdza stempel w paszporcie. Był to czas, kiedy setki autobusów z Polski codziennie jeździło tam w celach wymiany towarowo-pieniężnej. Postanowiliśmy z kolegą zabrać się z taką "wycieczką". Nie mieliśmy zamiaru handlować, bo nie bardzo mieliśmy czym. Tak po prostu. Obejrzeć sobie BZ. Zajechaliśmy na miejsce o 21.00, a już godzinę później pierwsze fragmenty muru zaczęły ulegać destrukcji. Przypadek? Zrobiliśmy tamtej nocy ponad 20km spacerkiem po rozentuzjazmowanym Berlinie. Na nas zrobiło to niesamowite wrażenie. Tysiące ludzi na ulicach, a w oczach zwykła, normalna radość. No i oczywiście hektolitry płynów wszelakich. Po jakimś czasie doszliśmy do wniosku, że może nie w 100%, ale w znacznej części to nasza wina. 8 lat wcześniej, dokładnie w sobotę 12 grudnia 1981r. z tym samym kolegą Markiem i trzema innymi mieliśmy pierwszą próbę, pierwszego w naszym życiu zespołu rockowego. Już o północy, w panice przed rozprzestrzenieniem się na cały świat naszej niewątpliwie genialnej muzyki, niejaki Jaruzelski Wojciech, ksywa generał, wprowadził na obszarze całej Polski stan wojenny. Jak widać z powyższych przykładów historia współczesnej Europy w dużej mierze potoczyła się tak, a nie inaczej dzięki nam. Jeśli ktoś uznał w tym miejscu, że trochę przybufoniłem, absolutnie nie ma racji! Słowo "trochę" jest jednak nadużyciem...

Na szczęście niektóre przyjemności mają własne dozowniki. Gód Myrning!

W każdej dyktaturze siła uzupełnia niedostatki rozumu.

Stąd właśnie skojarzenie z grupą komandosów atakujących piaskownicę.

A kogóż to grupa komandosów wywaliła z piaskownicy?

@fioletowa.mysz No Matka Teresa i Whoopi Goldberg w jednym! I ten wzorzec skromności... Już nawet nie z Sevres. Z Lourdes co najmniej!

Gód Myrning! resztę ocenzurowano (Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk)

Zez takimi dwiema i oczadzieć przyjemnie!

Ze niby co? Danuśka, Jagienka egal? Że ciało tylko????????? No może i tak...

Ostatniom razom jeszcze jej szukałaś. Teraz już wiem, że jakby co, to mam pewność bezpieczeństwa prawie jak Krysia u Jarka.

@Mirelka1965 "Na walkę pieszą lub konną" bez zmian. Moja stałość w tym względzie trwa.

Nie ufam ci. Prośbę o ignorowanie podtrzymuję.

Odezwałeś się dziś do mnie na privie. Przed południem. Myślałem, że wyjaśniliśmy już sobie wszystko poza forum. Poprosiłem grzecznie o wpisanie mnie do twojej listy ignorowanych nicków. Nie miałem zamiaru przenosić naszej wzajemnej niechęci do przestrzeni publicznej. Ty wytrzymałeś 8 godzin. Miałem rację nie ufając ci. A teraz wyluzuj chłopczyku. Połóż się i wyśpij.

Spokojnie... Trzy głębokie oddechy, To się leczy.

Piłeś? Nie pisz.

Nie chodzi o temat. Jedynie o formę.

No comment. Nie lubię disco polo. Ani muzycznego, ani intelektualnego.

A ja o wyższości fizyki stosowanej nad teoretyczną.

Bo META, nawet ta od fizyki, jest zawsze na końcu. Najpierw musi być tanie wino i gra wstępna.