Mirelka1965

Obudziłam się z poczuciem wielkiej niesprawiedliwości... Nie obudziłam się, bo chciałam...Nie obudziłam się, bo jakiś książę był obok...Nie obudziłam się od zapachu kawy... Obudził mnie ból kręgosłupa... A to oznacza wydatek...Trzeba wysupłać kasę na nowy materac... Jest jeszcze druga opcja...spadać z powrotem na piernaty i puchy do DE...Trudny wybór.... Zastosuję metodę Scarlett O'Hare....pomyślę o tym jutro... A teraz weekend nadszedł... Nie wiem sama, czy jest to jakiś super powód do radości, ale lepiej mieć taki, niż żaden... I życzę każdemu, by odnalazł swój powód do radości...I oby ten dzień był zajebiaszczy...dla każdego z was. Wtedy ma sens powiedzenie "DZIEŃ DOBRY"... Zatem....dzień dobry....mówię od serca...

Na dzisiaj starczy pitu-pitu... Udaję się na zasłużony wypoczynek....po leśnym łazikowaniu, po długiej, popołudniowej drzemce...doszłam do wniosku, że noc też jest od spania...Dobranoc zatem.... Do jutra...

Ale będziesz święta....

Miałam to samo...odcięcie pępowiny nie boli, jak się powszechnie uważa, a serce powinno być twarde w takich sytuacjach. Inaczej młody człowiek nigdy nie doceni tego naszego "poświęcenia".

Lepiej nic nie mów... Twoja pora to nieludzka godzina...normalni ludzie o tej porze śpią...

Szpiegujesz cichcem?

Wczesnowstawacz o tak późnej porze? Śpioch...to właściwe słowo...