Owszem poprawi to pewne aspekty życia najuboższych i zgadzam się z tezą, że wpływa na napisałeś na poziom życia (ostatni akapit) ale... Mam straszną awersję do rozdawnictwa. A w szczególności rozdawnictwa w wykonaniu Naszego skarbnika. Twierdzę, co nie jest niczym nowym, że by dać trzeba zarobić. A Nasze kochane państwo ma deficyt budżetowy - nie wiem czy nie doganiamy Grekow (procentowo oczywiście) Nasze państwo wprowadziło w tym roku kilka kolejnych zmian w pseudopodatkach. I o ile tzw Kowalski tego nie odczuwa :widzi zbliżający się dobrobyt - o tyle wzrosły obciążenia dla małych przedsiębiorców.
Utopią jest myślenie że będzie lepiej - pieniądze drukują i budżet to fikcja - ale pozorne większe pieniądze dla ludu za nic? - to większe podatki dla tych co pracują... To powoduje inflację i wzrost cen. Jasne że też inne elementy to spowodowały,
Nie mniej jednak w najprostrzym rachunku gdy w domu, w prostym układzie rodzinnym brakuje pieniędzy to się ich nie wydaje Oszczędzamy na czymś, a nie idziemy do Banku (mennicy i drukujemy ) i pożyczamy. Z tym pożyczaniem też zgroza ( Bank jest miejscem, w którym pożyczają ci parasol wówczas, gdy jest ładna pogoda, i proszą o jego zwrot, gdy zaczyna padać deszcz- R. Frost)
pomiędzy Nami a Władzą jest drobna różnica. Oni "pożyczają" (drukują) a koszty przerzucają na społeczeństwo, my te koszty musimy ponieść sami - choćby długofalowo.
OC choćby 500+ w Niemczech jest Kindergeld jako dodatek dla pracującego członka rodziny. W PL nie trzeba pracować wystarczy mieć dzieci.
I na koniec - bazując na średnim powiecie w jakim zamieszkuje notuje się znaczny spadek rejestracji działalności gospodarczej przy czym stosunek rozpoczętych działalności do zamkniętych w tym samym roku wzrasta lawinowo. Jednym z powodów są obciążenia podatkwo socjalne jakie odbiera Władza, drugim jak sądzę znaczny wpływ na rozwój korporacji (upadek średnich i małych firm był po pseudo-pandemii nieunikniony... I w mojej ocenie zamierzony)
Kolejnym powodem to ucieczka w szarą strefę - dalszy postęp inflacji i pseudobezrobocia (zarejestrowanych bezrobotnych gotowych do podjęcia pracy) bo tych gotowych jest bardzo mało.
Kiedyś myślałem że pieniądz wydrukowany przez mennicę musi mieć pokrycie - jakiś czas temu otarłem się o tzw pieniądz fiducjalny i moje mżonki o uczciwości Tego co ma klucz od skarbca zbladły. Skarbiec jest pusty.
Na domiar tego nie jestem zły - jestem zawiedziony, jakiś czas temu miałem nadzieję że zmierzamy w dobrym kierunku że praca przynosi dobrobyt. A moja żona po prawie 20 latach prowadzenia małej własnej działalności chce ją zamknąć bo koszty z nią związane są zbyt duże i nie przynoszą realnego dochodu.
Kiedyż cytowano Żyda "lepszy gram handlu niż kilogram produkcji" dziś to się nie sprawdzi - handel przejęły korporacje... zachęcają nas do kupowania online, a sklepiki z ciuchami warzywami czy kiełbasą u pani Zosi Krysi itp zostaną zamknięte. Mimo że one były głównym płatnikiem wszelkich podatków ( vatu nie odpiszą bo z czego, ulgi ba inwestycji też nie ma)
Troszkę się za mocno rozpisałem - ale miałem nocną przerwę i tak mnie poniosło.
Może się komu przyda mój punkt widzenia?
Jako że ptaszki za oknem wygaszają siwrgot to może mała dokładkę się uda zrobić
Miłego dnia ?