lucinda

to dostaniesz pod choinke dwa kilo orzechow wloskich nieluskanych

tekst w dzisiejsze rozmowie z moja obecna agencja niemalze na kolana mnie powalil syn szefowej - pani lucyno jakie ma pani plany po nowym roku? myslalam ze sie przeslyszalam bo mam ustalone z szefowa moj powrot na zlecenie pod koniec stycznia wiec pytam - a z mama pan rozmawial? syn szefowej - nie..bo mamy bardzo duzo pracy swieta itd.. ja - to teraz rozumiem dlaczego nie moge sie doczekac odpowiedzi na maila z 19 listopada..a odnosnie moich planow prosze z mama porozmawiac ona jest w temacie w sumie po glebszym zastanowieniu..nie wiem po co zadzwonil...

oj tam oj tam....oczywiscie ze tak jak tak

wiesz ze ja rowerowo saunowa jestem no dobra...z kijami moge polazic ale schody??? ja ich mam 194 sztuki....potem to byloby...potrzebna calodobwa opieka...do opiekunki od wyrabiania masy miesniowej na pupie jestes ty...ty nawet fajurka stepujac palisz

o qwa...zajebiscie....to fakt niech kolezanka na zas poje...a ja chyba tez juz dzisiaj zaczne nazbieram do wigilii

maziaje na ciele.....czymkoliwek co pod reka bedzie

ogarna ogarna...spoko...wprowadzenie zorbilas

grzes byle na ostro...ta kocowka byla

doczytaj...z tego co przeczytalam udalo sie jaj teat do konca zalatwic

moja zmiana w czwartek bedzie i juz mnie pyta "co ci upiec".... a ja na to ... "aga jak zwykle sernik...na zimno"

no...kto siiedzi ten siedzi...ja tesknie za siedzeniem z nogami podwinietymi jak lubie....ale fakt..nic nie niastraja tak pozytywnie jak zakwasy...osobiscie wolalabym obolae miesnie z nnego powodu ale..ostatecznie moze byc i aerobic

u mnie odwrotnie...im blizej zjadu tym wolneij czas plynie...chyba musi byc zepsuty...

basienko ze tez ty wszystko z tym....koncem kojarzysz dziewczyno....

a idac dalej tokiem naszego ksywowania....stalkerowa w krankenhausie znow byla i znow cisnienie...teraz dieta..minimum 20 kiloskow musi zgubic inaczej nieren przestana jako tako spulowac ..ma czas do marca..wga wyjsciowa 13 i tez cie pozdrawiaja

gorzej jak na cos wiecej sie nastawi niz pasta

dobra spadam sie ogarnac milego wtorku strzalka kochani do potem

jol...czymamcie ....za slowo...

a fakt...no byyyyylo tego troszku....ale nie wartosc... a pro po....masz pozdro od stada koni ...nowe zrebie juz w domu - tym razem to mloda klaczka a to wieksze zazdrosne podobnie jak piesio...

yyyy...no wiesz ja w wojsku nie bylam...to jak sie odliczanie nazywalo? to by centymenr krawiecki chlopaki se malowali kolorowo i odrywali dzien po dniu

nie jecz...za jakis czas beda mialy swoja wartosc.. tez dostalam troche obrazow a mirela nawet rembrandta na drewnie przytulila ...i pare takich..nie maja byc moze ogormnej wartosci rynkowej ale....gest grzesiu gest sie liczy mam plan budynku na kalce technicznej recznie olowkiem kopiowym rysowany przez mojego bylego pdp...nawet z niemieckim odrecznym kaligrafowanym pismem czytac sie nie da...z 1939 roku...moze i ma jakas wartosc ale...wazne ze mam cos z czasu kiedy poznalam tych ludzi i zrozumialam ze sa niemcy...i niemcy...podobnie jak u nas....ludzie...i taborety to byl najfajnieszy dla mnie czas jak dotad

no widzisz....jak w wojsku...to chyba sie fala nazywa jakos czy cos

no ta twoja elke mam na mysli moze celowo te okna tarabania....zeby ci ziiiimno bylo i spac zebys nie mogl... a serio...no mozna sie rozezlic jak czlek chce...a nie moze

ale pomysl ze od jutra juz tylko jedna cyferka bedzie na twoim stelomierzu

dokladnie takie foto dostalam od gomorry...swego czasu.. sie rozbestwilas na tym wolnym kocyng opierdalaning i nicnierobing.... schowaj jezor i chodz na dymka...