Mój telefonowy budzik dzwoni o 6.20.Idę włączyć wodę na kawę i zanim się zagotuje wypalam na zewnątrz papierosa.Z utęsknieniem czekam na na dzień,w którym usiądę z kawą i wypalę papierosa.Lubię z samego rana,jeszcze w pidżamie, delektować się i jednym ,i drugim.Jest takie określenie " niski parter" - tam są moje "apartamenty".Mam dla siebie pokój,łazienkę,coś w rodzaju kuchni,duży przedpokój z drzwiami do niewykończonych jeszcze pomieszczeń.I schody na właściwy parter.Tam mieszka podpopieczny z żoną.Jest jeszcze pięterko,na ktorym mieszka wnuczka pdp z synkiem.Kazdy ma osobne wejście.
O 7.40 idę na górę na śniadanie,które przygotowuje żona pdp.Wypijam kawę,cos tam zjadam , szykuję śniadanie pdp,budzę go,pomagam wstać,umyć się,towarzysze przy jedzeniu.
Później ogarniam ich sypialnię.
Mam tygodniowa rozpiskę,przygotowań przez córkę pdp,co i w jakim dniu mam robić.Nie jest tego zbyt wiele.W poniedziałki robię pranie,we wtorki prasowanie,w czwartki sprzątam kuchnie,w piątki ścieram kurze,odkurzam mieszkanie i myję ppdlogi.Nie dotykam się podłogi w salonie,bo tam jest parkiet i może nie umiem.2 x w tygodniu podlewam kwiatki.Są tylko w salonie.
W ten sposób zbliża się godzina 10.30 - idę na papierosa,czasem dwa.Szykowanie obiadu pod dyktando żony pdp.Obiad jest przed g.12.Sprzatamie po obiedzie.Czas wolny do g.15. powrót na górę i czekanie na przygotowanie kolacji,która jest po g.17.30.Sprzatanie i czekanie na g.20.00.O tej godzinie pdp szykuję do spania.O 20.30 jestem po pracy.Idę na dół i ...palę do woli.Jakaś herbata,coś w Internecie i lulu.Do następnego dnia.
Mój pdp większość dnia spędza leżąc na kanapie a jego żona siedzi obok w wielkim fotelu.On przeważnie śpi.Wszystko to jest w kuchni.Ja siedzę na narożniku z laptopem i jestem cala w gotowości do pomocy podopiecznemu - podnieść go,pomóc wstac ,zaprowadzić do łazienki,podać cos do picia.
Podopieczny ma 90 lat.Jest po operacji serca,ma problemy z chodzeniem.Jego żona chodzi o kulach.Nie pozwala sobie pomagać ,nawet dzieciom ,które często ich odwiedzają.Każdego dnia któreś z nich jest.
Tal wygląda rozkład dnia.Czysto fizycznie
Do tego jeszcze jakieś emocje,jakiś stres,jakieś "czegos nie wiem,nie rozumiem".Mój niemiecki jest slaby ale dużo lepszy niż dwa miesiące temu.Rodzina podopiecznego śmieje się,zaczynam mówić dialektem.
To mój pierwszy wyjazd do pracy w Niemczech.Balam się tego wyjazdu bardzo .Nie tylko ze względu na język.
Myślę,że trafiłam dobrze.