sukces ,,Schodów,,

[Gość Ann]

Eliminacje festiwalu Gramy 2008 w Policach

Grają różną muzykę, inne jest ich doświadczenie na estradzie. Rymują zgodnie: "Gramy, bo to kochamy". Tak najkrócej można scharakteryzować zespoły, które biorą udział w eliminacjach do drugiej edycji Szczecińskiego Festiwalu Młodych Talentów "Gramy

W 21 koncertach eliminacyjnych, odbywających się w całym województwie, zagrać ma w sumie 87 wykonawców. Na scenie polickiego MOK-u w piątek pokazali się: Chinook z Dębicy, szczecińskie zespoły Chocking Hazard, Curcuma, Fat Belly Familly i Schody z Michałowa. Ci ostatni pokonali 750 km, przyjechali aż zza Białegostoku. W Szczecinie nigdy jeszcze nie grali. Teraz to się spełni. Zagrają 4 lipca w szczecińskim amfiteatrze, bo w Policach to oni zakwalifikowali się do finału.

W czerwcu ukaże się ich pierwsza płyta pt. "The Best of". Zespół istnieje od dziesięciu lat.

- Nigdy nie mieliśmy wielkich planów. Gramy, bo to lubimy, bo się nawzajem lubimy. I tak nam zostało do tej pory - mówi wokalista Schodów Jarosław Sünlicht-Łuksza, "protetyk z rockandrollową duszą".

Szymon Wasilewski (wokal, gitara) z Kacprem Reszczyńskim (bębny) poznali się na szczecińskiej polonistyce. Wojtek Mazur (bas), o którym mówią "artycha grubą kreską", bo studiuje grafikę w ASP w Poznaniu, z Kacprem bawili się tymi samymi zabawkami w piaskownicy. Cztery lata temu powołali do życia Chocking Hazard. - Granie sprawia nam wielką przyjemność - mówią. Potrafimy spotkać się o godz. 20 i "łoić" muzykę do po północy.

Tylko, że w MOK-ach próby możliwe są w godzinach urzędowych. Próbują więc w biurze kolegi, przedstawiciela handlowego jednej z firm, która ma siedzibę przy ul. Gdańskiej. Obok jeżdżą wózki widłowe. Starsi panowie zawsze pytają, kiedy grajki przyjdą.

Kolega im opowiadał, że w Berlinie jest taki muzyczny ośrodek kultury, gdzie są same "próbownie". O każdej porze można tam przyjechać i pograć.

- Największe problemy są na starcie, z instrumentami. Zaczynałem od takich przechodzonych bębnów, na których musiała grać jeszcze Brygada Kryzys, a na pewno niejedna szczecińska kapela - wspomina początki Kacper Reszczyński z Chocking Hazard. - Kosztowały 300 zł i były strasznie poklejone.

Jak posłuchają kolegów po trzydziestce z hardrockowej Curcumy, dowiedzą się, że później wcale nie jest łatwiej.

- Trudniejsze jest to właśnie, że jesteśmy starsi i musimy być bardziej odpowiedzialni - mówi Sebastian Pustkowski, wokalista Curcumy, grafik w agencji reklamowej. - Bo w głowie rock and roll rozwija się dalej, ale ma się np. narzeczoną, żonę, dziecko i zaczynasz walczyć z czasem. Ale nigdy nie powiem, że jestem za stary na granie. Musiałaby przyjść jakaś niemoc fizyczna. To jest coś, co zostaje w twoim sercu na zawsze. Pozdrawiam szefa, ale jestem grajkiem.

W Gramy nie chodzi im o sam konkurs. Najważniejsza jest możliwość zagrania dla szerokiej publiczności. - Jak idziesz grać do pubu, to niejeden właściciel traktuje cię z wielką łaską - opowiada Kacper Chocking Hazard. - I łaskawie chce ci za granie postawić piwo. Chcielibyśmy poważniejszego traktowania.

- Nie chcemy się chować, tylko wychodzić do wszystkich, pokazać naszą muzykę, coś zmienić w myśleniu ludzi - mówi Sebastian Pustkowski z Curcumy. - Bo ona nie jest straszna, jak wielu myśli, tylko niszowa. Potrzebuje dłuższej drogi do umysłu człowieka. Chcemy przez coś się przedrzeć.

Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin

Jakby co to to do posluchanka mego regionalnego zespołu ,,Schody ,, zapraszam na -

http://www.myspace.com/schodypoland

Trzymam kciuki za Szczecin...